Historia

Wszystko wskazywało na to, że dla Fabiana Czarnego nie ma już nadziei.
Brak zdrowego rozsądku i zdolność do wpadania w tarapaty to jedno, ale od kiedy spotkał lorda Szerokolistnego, kłopoty nie chcą opuścić go ani na chwilę - łatwo jest podpaść szefowi największego gangu w mieście, ale wykaraskać się z tego w tydzień, to co innego. Zwłaszcza, jeśli do pomocy ma się jedynie rozwydrzoną małolatę z dobrego domu oraz znerwicowanego nekromantę. I jego świnki morskie.
Ale najważniejsze to zdążyć, zanim smok otworzy oko.

Opowieść jest mieszaniną pseudo fantasy, pseudo steampunku (na punkcie którego mam świra) i mojego pseudo poczucia humoru. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko jest tu bardziej żartem niż serio, ale do sprawy warsztatu pisarskiego podchodzę bardziej poważniej i mam nadzieję, że opowiadanie nadaje się do czytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz